Gdy na początku września 2021 roku prezydent Salwadoru ogłosił, że ten niewielki kraj w Ameryce Środkowej zaakceptuje bitcoina jako oficjalny środek płatniczy na równi z amerykańskim dolarem, międzynarodowe rynki opanowało entuzjastyczne szaleństwo. Od tego czasu minęły już trzy miesiące, a euforia inwestorów została zastąpiona ostrożnością. Decyzja władz Salwadoru to doskonała okazja, by przekonać się, jak płatności za pomocy kryptowalut sprawdzą się w codziennym życiu i jak przełoży się to na rozwój gospodarczy. Czy bitcoin jako środek płatniczy w Salwadorze to udany eksperyment, czy może całkowity niewypał? Sprawdziliśmy, jak obecnie wygląda sytuacja i wychodzi na to, że prawda leży gdzieś pośrodku…
Dlaczego Salwador zdecydował się na bitcoina?
W 2001 roku Salwador zrezygnował z własnej waluty, a legalnym środkiem płatniczym został amerykański dolar. Władze państwa nie mają nad nim żadnej kontroli, przez co zakres możliwości kształtowania przez nie polityki pieniężnej jest ograniczony. Od kryzysu gospodarczego z 2008 roku gospodarka Salwadoru jest w stagnacji, a PKB notuje niewielkie wzrosty pozostające w przedziale 1-2,5%. Decyzję o wprowadzeniu bitcoina podjął Nayib Bukele, prezydent państwa i zadeklarowany zwolennik kryptowalut. Argumentował on, że dzięki bitcoinowi Salwador ma szansę na przyspieszenie wzrostu gospodarczego oraz dynamiczny rozwój branży technologicznych. Krytycy tego rozwiązania wskazywali na to, że ponad połowa Salwadorczyków nie ma nawet konta bankowego, a zdecydowana większość obywateli nie jest obeznana z nowoczesnymi technologiami. Wskazywali też na skalę zagrożeń związanych z zaadaptowaniem nowego rodzaju płatności.
Efekty wprowadzenia bitcoina jako legalnego środka płatniczego
Od zaakceptowania bitcoina jako legalny środek płatniczy minęły już trzy miesiące. Czy Salwadorczycy zdążyli się oswoić z kryptowalutami, a eksperyment Nayiba Bukelego okazał się sukcesem? Na powyższe pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Rząd Salwadoru zakupił prawie 800 BTC, które rozdystrybuował wśród obywateli kraju. Powstała też aplikacja Chivo Wallet, czyli oficjalny portfel bitcoin, nad którym nadzór sprawuje rząd Salwadoru. Bitcoinem można faktycznie płacić w bardzo wielu sklepach, kawiarniach i restauracjach, szczególnie tych należących do większych sieci. Mimo to wielu Salwadorczyków wciąż nie zgadza się z decyzją rządu, a na ulicach odbyło się już kilka masowych protestów przeciwko wprowadzeniu bitcoina. Protestujący mają za sobą kilka argumentów – po płatności za pomocą krytpowalut sięga bardzo niewielka część Salwadorczyków, a rządowy Chivo Wallet ma bardzo słabe zabezpieczenia, co przekłada się na ogromną liczbę wyłudzeń i kradzieży, których ofiarami są głównie obywatele mniej obeznani w kwestiach technologicznych. Niepokoją przede wszystkim statystyki, które pokazują, że w ponad 90% małych biznesów nawet jeden klient nie zapłacił przy pomocy bitcoina!
Czy Salwador zostanie światową stolicą kryptowalut?
Pomimo sceptycyzmu dużej części społeczeństwa rząd Salwadoru pozostaje entuzjastyczny wobec kryptowalut. 21 listopada 2021 roku Nayib Bukele ogłosił powstanie od zera „bitcoinowego miasta”, które ma zostać wybudowane za środki uzyskane z obligacji państwowych nominowanych w bitcoinie. Dzięki energii geotermalnej z wulkanu Bitcoin City ma być przyjazne dla środowiska, a władze Salwadoru oceniają, że budowa potrwa przez co najmniej dekadę. Trzeba przyznać, że plany salwadorskiego prezydenta idą daleko, ale trudno nie pozostać wobec nich sceptycznym. W końcu jak na razie to środkowoamerykańskie państwo ma duże problemy ze zaadoptowaniem płatności za pomocą bitcoina do życia codziennego. Oczywiście taki proces zajmuje lata, a jeśli Nayib Bukele się nie podda, to faktycznie ma szansę dopiąć swego. Czy Salwador dzięki wybudowaniu Bitcoin City zostanie światową stolicą kryptowalut? Przekonamy się o tym w przeciągu najbliższych kilkunastu lat!